sty 30 2005

30.01.05


Komentarze: 1

Nie dala rady… przypadkowo spotkana na przystanku znajoma, z tych „choc sie zabawic bedzie fajnie” i starania calego tygodnia legly w gruzach…

Wiedzialam juz wczoraj…dziwne,ale takie rzeczy sie czuje… i tak bolalo,kiedy wpierala, ze normalnie wrocila do domu…. Strasznie sie denerwuje, kiedy zdaje sobie sprawe z tego, ze wiem…

Zalamala sie… i ja… zwlaszcza rano, gdy po polikach lzy plynely strumieniami… gdy pisala, ze skonczy z tym, konczac ze soba… i umilkla… cisza, nieodbierane telefony…. Wiem,przechodzilam to nie raz, ale za kazdym razem boli rownie mocno… balam sie strasznie…zawsze sie boje…

To takie cholernie trudne…

Teraz wiem,ze jest w domu, bezpieczna. Zadzwonila i z drgajacym od placzu glosem opowiedziala wszystko…. Czuje sie strasznie… wiem, ze bol fizyczny przejdzie jutro… zawsze przechodzil… reszte zaczniemy budowac od nowa…

 

ozesz : :
i co ja mam napisać?
31 stycznia 2005, 01:46
:(

Dodaj komentarz